wam, bracia, że bardzo zgrzeszyłem, myślą, mową i uczynkiem: Ksiądz uderza się trzykroć w piersi moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Przeto błagam Najświętszą Maryję zawsze Dziewicę, świętego Michała Archanioła, świętego Jana Chrzciciela, świętych Apostołów Piotra i Pawła, moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Przeto bagam Najwitsz Maryj zawsze Dziewic, witego Michaa Archanioa, witego Jana Chrzciciela, witych Apostow Piotra i Pawa, wszystkich witych, i ciebie, Ojcze, o modlitw za mnie do Pana, Boga naszego. Kapan wstawia si za ogem wiernych. moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Dalej mówią: Przeto błagam Najświętszą Maryję, zawsze Dziewicę, * wszystkich Aniołów i Świętych, * i was, bracia i siostry, * o modlitwę za mnie * do Pana Boga naszego. Spowiadam się Bogu ____ i wam bracia i ____, że bardzo zgrzeszyłem myślą, ____ uczynkiem i ____. Moja ____, moja wina, moja ____ wielka wina. ____ błagam Jaś idzie z Małgosią do kościoła. W kościele Małgosia mówi: - Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. - Małgosi wina, Małgosi wina, Małgosi bardzo wielka wina! Dowcip #32072. Jaś idzie z Małgosią do kościoła. w kategorii: Śmieszne kawały o Jasiu, Humor o kościele, Śmieszny humor o Małgosi, Dowcipy o modlitwie. Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. „Ryba, drób, cielęcina lubią tylko białe wina” zaczyna się znana rymowanka, która miała pomóc początkującym kucharzom w wyborze wina do posiłku. Niestety, w kulinarnej rzeczywistości nie ma prostych zasad. Są tylko wskazówki i ostrzeżenia. Na butelkach można przeczytać o szkodliwości alkoholu dla kobiet w ciąży, ale nikt nie pomyślał o umieszczeniu na etykietach haseł następującej treści: Pomidory zrujnują smak tego wspaniałego Medoca lub UWAGA – chilli i salsa stanowią niebezpieczeństwo dla tego wykwintnego Cabernet prawda cielęcina à la Romana rzeczywiście, tak jak głosi rymowanka, lubi Frascati, ale już osso bucco podaje się tradycyjnie z czerwonym lekko kwaskowym Barbera d’Asti lub z innym włoskim winem czerwonym, ewentualnie z kalifornijskim Zinfandelem, a kurczaka diavolo – z chianti. Wybór wina zależy nie tylko od rodzaju mięsa czy ryb, ale i od sosu, przypraw, sposobu przygotowania i części mięsa. Nie pomijajmy też pory roku, naszego humoru i upodobań. Cielęcina to w końcu i eskalopki, i gicz cielęca, które bardzo różnią się smakiem. Zadaniem wina jest podkreślenie i dopełnienie smaku potrawy, a nie stwarzanie jej konkurencji lub, nie daj Boże, zagłuszanie delikatnej harmonii smakowej. A kuchnia, zwłaszcza dania wegetariańskie, powinny odpłacać tym samym. Cielęcinę z grilla lub pieczoną można podać zarówno z intensywnym smakowo winem białym, na przykład Pinot Gris z Alzacji czy białym Chateauneuf-du-Pape, jak i z czerwonym, na przykład Rioja (koniecznie oznaczona jako DOC, czyli Denominacion de Origen Calificada, lub chociaż DO, czyli Denominacion de Origen), Cote de Beaune, czy Pessac-Leognan. Czerwone wino przytłoczy jednak smak delikatnej cielęciny w sosie kremowym, tutaj lepsze by było Pinot Blanc lub Pinot Gris, czy też Chardonnay z Nowego Świata.„Wina z Nowego Świata” to nie tylko te z Kalifornii czy Australii, ale też coraz lepsze wina z Chile, Argentyny, Nowej Zelandii, południowych stanów USA i Południowej Afryki. Chociaż w porównaniu z siedmiotysięczną historią wytwarzania wina doświadczenie Kalifornii wydaje się skromne, okazała się ona szybką uczennicą i w kilku dziedzinach pokonała mistrzów. Wiele zmieniło się bowiem odkąd ojciec Junipero Serra zasadził pierwsze szczepy w Misji San Diego w 1769 roku. Nawet czternaście lat prohibicji nie mogło zrujnować nieuniknionej kariery, która czekała wina znad Pacyfiku. Chociaż Nappa Valley zrobiła największą karierę, wszystkie pięć regionów zasługuje na uwagę. North Coast (Północne Wybrzeże), Napa, Sonoma, Lake i Mendocino produkują rewelacyjne Cabernet Sauvignon, Pinot Noir, Merlot, Chardonnay i Sauvignon Blanc. Central Coast (Wybrzeże Centralne) to region od San Francisco do Santa Barbara, który słynie z Pinot Noir i Chardonnay, oraz świetnego Cabernet Sauvignon z gór Santa Cruz. Południowe Wybrzeże produkuje głównie Zinfandel i Chardonnay, a u podnóża gór Sierry na uwagę zasługuje właściwie tylko Zinfandel. Chociaż winnice Kalifornii zaczęły od naśladowania win z Bordeaux i Burgundii, prawdziwą karierę zrobiły kalifornijskie mistrzowskie wersje win reńskich. Obecnie można degustować też przeróżne wersje win włoskich oraz unikalne melanże. Trudno polecić tu konkretnego producenta. W Kalifornii nikt nie może „lecieć na opinii” i z roku na rok czołówka win kalifornijskich się zmienia. Teraz na topie znalazły się na przykład Peay Vineyards z Sonoma Coast, Silver Oak i Roessler z Alexander Valley, Eberle z Paso Robles, ale za parę lat nazwy te mogą pójść w zapomnienie lub nagle znaleźć się na półkach supermarketów obok dawnych świetności sprzed dwudziestu lat. Konkurencja jest coraz większa, nowy narybek z Chile bez skrupułów detronizuje w sosie opartym na czerwonym winie, osso bucco, czy pieczeń cielęca w sosie rozmarynowo-tymiankowym z pieczonymi pomidorami wymaga młodych win czerwonych, na przykład włoskiej Barbera’y (najlepiej oznaczonych DOCG, czyli Denominazione di Origine Contollata e Gerantita), czy też świeżego owocowego Gamay, Grenache lub kalifornijskiego Zinfandela (oczywiście czerwonego). Kurczak i indyk, tradycyjnie podawany z Chardonnay z Nowego Świata lub mieszanką Semillon/Sauvignon z Bourdeaux, jest też świetny zarówno z białym, jak i czerwonym Burgundem i Rioja Reserva. Czy ktoś ośmieliłby się podać białe wino do kurczaka w sosie wiśniowym lub do Pollastro in squaquacio, kurczaka po wenecku? Kurczak po wenecku to kurczak pieczony w czerwonym winie, siekanych pomidorach, namoczonych w gorącej wodzie suszonych prawdziwkach, pokrojonej w łódki cebuli, kilku ząbkach czosnku i listkach bazylii. Przesiąkniętego winem, grzybami, czosnkiem i bazylią kurczaka wyławia się z sosu i układa na półmisku, sos przecedza się i podaje w sosjerce. Trzeba więc unikać win czerwonych z bardzo dużą zawartością dobrać dobre wino do kaczki, która pieczona smakuje dobrze z mocnym winem czerwonym, jak na przykład Syrah czy Merlot lub z winem reńskim, chyba że przyrządzimy ją à la orange, wtedy wielbiciel białych win może ją podać z mniej wytrawnym winem z Bourdeaux, Sauternes i Barsac, a kaczka w pikantnym sosie mole jest też świetna z Petite którą tradycyjnie podawało się z czerwonym Bordeaux lub Burgundem, a włoskie agnello arrosto z Montepulciano d’Abruzzo, smakuje równie dobrze z Merlotem z Nowego Świata, zwłaszcza chilijskim, australijskim Shiraz i z dobrym głębokim Pinot Noir z Kalifornii lub Oregonu. To ostatnie byłoby nie do pomyślenia jeszcze dwa lata temu. No cóż, Pinot Noir zrobił ostatnio zawrotną karierę i zrobił się to największy „kameleon” wśród mięs. Pieczona lub grillowana bez sosów jest świetna z Pinot Gris i delikatniejszym, mało „dębowym” Chardonnay; jeżeli dodamy do niej smak wędzonki, bekonu lub przyrządzimy w sosie z czerwonego wina, lepiej będzie smakowała z Beaujolais, Tempranillo, Malbec (zwłaszcza z Argentyny) lub (to wersja dla odważnych) z południowoafrykańskim wołowe to oczywiście towarzystwo Merlot i Cabernet z Nowego Świata (osobno lub mieszane) i dobre czerwone Bordeaux, ale tylko to naprawdę dobre, zwłaszcza Haut-Medoc. Steki florentyńskie można podać z Chianti Classico Riserva ze szczepu Sangiovese (bez domieszek). Ale co zrobić kiedy na talerzu obok steku znalazł się homar lub krewetki?Największy wybór, wbrew popularnej opinii, mamy wybierając wino do ryb i owoców morza. Do białych delikatnych ryb najbardziej pasuje biały Burgund, Chardonnay, biały Pessac-Leognan (rewelacyjne Chateau la Luviere), Viognier, portugalskie Vinho Verde i wytrawny Riesling z Australii i Nowej Zelandii. Sama jestem wielką wielbicielką kalifornijskiego Viognier, zwłaszcza Viognier z Doliny Centralnej (mój ulubiony to Eberle), które pachnie jak kwiaty i ma zdecydowany posmak brzoskwiń, mimo iż jest to wino wyjątkowo wytrawne. Właśnie Eberle świetnie komponuje się z białą rybą w sosie z imbiru i kiwi. Wystarczy zredukować świeży sok pomarańczowy z odrobiną cukru i octu winnego, dodać imbir pokrojony w zapałki, znowu zredukować i dodać pokrojone w kostkę kiwi. Ryby o mocniejszym zapachu, jak na przykład łosoś świetnie pasują do bardziej aromatycznych win z Alzacji i do Pinot Noir z Nowego Świata. Nawet łagodniejsza ryba ugotowana w stylu Vera Cruz, czyli w pomidorach, oliwkach i papryczkach zdecydowanie stworzy lepszy tandem z młodym czerwonym winem. Ryba w panierce świetnie skomponuje się z Soave, Pinot Gris i białym Bordeaux. Ryba wędzona pasuje do wytrawnego alzackiego Rieslingu, Gewurztraminer lub Pinot Gris. Gewurztraminer z Nowego Świata zbyt często jest jednak słodki i zdecydowanie nie jest wart polecenia. Najłatwiej podać wino do skorupiaków, które na ogół dobrze komponują się z winem musującym i szampanem. Tutaj trzeba jednak wybierać bardzo ostrożnie. Bo szampan to pułapka. Każdy bowiem wyobraża sobie że francuski, najprawdziwszy Champagne będzie smakował tak jak Champagne smakować powinien. Jednak i tu można się nieźle nabrać. Dobry Champagne do ostryg czy kawioru to brut (czyli mniej niż 15g cukru w liqueur d’expedition), a nie sec, który mimo obiecującej nazwy ma już 17-35 gramów. O demi-sec’ach już nawet nie wspominam. Jeżeli już zdecydujesz się kupić Champagne, trzymaj się sprawdzonych marek, takich jak Taittinger, Mercier Brut, Pommery, Veuve Clicquot, Laurent Perrier, Piper Heidsieck, Perrier Jouet, Mumm Cordon Rouge, Bollinger, Moet Chandon czy mój ulubiony Louis Roederer. Zakup dobrego włoskiego Prosecco czy hiszpańskiej Cava nie oznacza, że będziemy cierpieć na brak dobrego Champagne’a w popularnym tego słowa znaczeniu. Dobra Cava brut ze szczepów Xarel-lo, Macabeo, Parellada i Chardonnay może być naprawdę wielkim winem musującym. Wina musujące świetnie pasują też do dań z jaj (jajka po benedyktyńsku) i do owoców takich jak wspomnieć o winach deserowych. Niestety. jestem tu bardzo stronnicza i niesprawiedliwa. Bo nic nie pobije portugalskiego (lub południowoafrykańskiego) porto pitego z połówki melonu. Przekonajcie się OZ Clarke’s Wine Advisor, Oz Clarke, Western International Publishers, Little, Brown & Company, 1998 Savoring Tuscany, Lori de Mori, Williams-Sonoma, 2004 France: a Coulinary Journey, Alexandra Michell, Collins Pub San Francisco, 1992 California, Janet Kessel Fletcher, et al, Williams-Sonoma, 2000Zdjęcia z serwisu Wszechmogący, wieczny Boże, dziękuję Ci z całego serca za wszystkie łaski i dobrodziejstwa dnia dzisiejszego; za wszystkie radości i smutki, za osiągnięcia i niepowodzenia. Przyjmij wszystko ku większej Twej również za wszystko Cię przeprosić (wymień grzechy i zaniedbania. Zrób krótki rachunek sumienia i postanowienie poprawy) Boże, Ojcze najlepszy, żałuję i ubolewam z całego serca mego, żem Ciebie – Najwyższe Dobro moje – grzechami obraził i się wszystkimi moimi grzechami i mocno postanawiam poprawić się z pomocą łaski Twojej, o którą proszę Cię pokornie. Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu!__________________________________________Modlitwa Romano GuardiniOto jestem, Panie. Dzień mój ma się ku końcowi. Jeżeli zrobiłem dziś coś dobrego, dziękuję Ci za to, Panie. Jeżeli zgrzeszyłem, Twoja miłość niech przebaczy mi moją ciągle powtarzającą się słabość. W tej ciszy nocnej, w której wyczuwam Ciebie - myślę o innej nocy, o tej, która nadejdzie, gdy oczy moje po raz ostami ujrzą światło ziemi. Śmierć nadejdzie tak samo, jak nadchodzi noc, równie nieunikniona i tak jak ona głęboka. Spraw, aby była najpiękniejszą z mych dzisiejszego wieczora, ofiaruję Ci duszę moją tak, jakby to była godzina mej śmierci. Ojcze, przyjmij mnie. Spraw, bym zasypiając spokojnie, nauczył się imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen. Dziękuję Ci Boże w Trójcy Św. Jedyny za ten piękny i szczęśliwy dzień, który pozwoliłeś mi przeżyć i za wszystkie łaski, którymi mnie obdarzyłeś dzisiaj i w całym moim życiu. Przepraszam Cię Boże, za wszystkie moje grzechy, zaniedbania i niedoskonałości. Żałuję szczerze za wszystkie grzechy moje popełnione dzisiaj i w całym moim życiu, które Ciebie dobry Ojcze obraziły i zraniły, szczególnie za: (krótki rachunek sumienia)Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu i wam bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Przeto błagam Najświętszą Maryję zawsze Dziewicę, wszystkich moich Aniołów i Świętych, I was bracia i siostry, o modlitwę za mnie do Pana Boga naszego. Niech się zmiłuje nad nami Bóg Wszechmogący i odpuściwszy nam grzechy doprowadzi nas do życia wiecznego. Bogu za miniony dzień, za dary i łaski, którymi Cię obdarował. Odmów: Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Wierzę w Boga, Dziesięć przykazań, Aniele Boży. __________________________________________OfiarowanieMyśli, słowa, sprawy moje, poświęcam na chwałę Twoją Panie. Tobie Serce me oddaję, niech się coraz lepszym staję. Maryjo strzeż serca mojego, o Jezu, nie wychodź z niego póki mi tchu życia stanie, nie opuść mnie, Jezu Panie. Święty Józefie ratuj nas, w życiu, w śmierci, w każdy zapadnie noc. O Władco świata, usłysz modlitwę i mocy Twojejtę nadchodzącą noc Twoją opiekę się sen zmęczone ciało pokrzepii w Tobie ukojenie zaczerpnie,bym rano, na duchu i ciele wzmocniony,stanął gotowy Twą chwałę Ci Ojcze wszechmocny,który pełen dobroci czuwasz nad nami,który z Synem i Duchem Świętympełnię życia nam o Panie, jesteś pośród nas,Twe święte Imię wzywamy,nie opuszczaj nas, Panie, Boże niech będą ufności w Twoje ręce duszę moją mnie odkupiłeś, o wierny Boże!Pełen ufności w Twoje ręce duszę moją naszym zbawcą, gdy nad nami, gdy zasypiamy, byśmy w pokoju odpoczywając mogli czuwać z wieczorna na podstawie Liturgii syryjskiejPrzez miłosierdzie Twoje, Panie, udziel w Twojej dobroci wyzwolenia uciśnionym, uwolnienia wieźniom,ulgi udręczonym, uzdrowienia chorym,a powrót tym, co są Panie, w Twojej dobroci zdrowia naszym bliskim,przebaczenia grzesznikom,dobrego przyjęcia pokutującym,szczęścia sprawiedliwym,biednym tego, czego potrzebują,prostej drogi tym, co pobłądzili,powrotu wygnańcom,dobrego wspomnienia o zmarłych,miłosierdzia i litości dla wszystkich Twych nam i wszystkim ludziom tego, co może nam pomóc -nam słabym i grzesznym,bo tacy mili byli Twojemu Majestatowiprzez dobroć Twoją i miłosierdzie Twojeteraz i zawsze i na wieki Modlitewnik Zobacz więcej Informator Jak powinno się przyjmować komunię świętą?Jak często należy przyjmować komunię świętą? Czym jest post eucharystyczny? Jaką postawę należy przyjąć, przystępując do sakramentu Eucharystii? Czy można w naszym kraju poprosić kapłana o udzielenie komunii na rękę? Odpowiadamy na pytania, które ... Spowiedź w czasie Mszy ŚwiętejCzy wypada spowiadać się w trakcie Mszy Świętej? Jakie są zalecenia Stolicy Apostolskiej w tej kwestii? Jak wygląda praktyka w polskich kościołach?W naszym kraju o godzinach sprawowania sakramentu pokuty decydują same parafie. Nie ma żadnych dokum... Czy bierzmowanie jest obowiązkowe?Czy bierzmowanie jest obowiązkowe? Nie jest. Żaden sakrament nie jest obowiązkowy, co nie zmienia faktu, że w Kościele rzymskokatolickim brak bierzmowania wiąże się jednak z pewnymi ograniczeniami:1) Osoba, które nie przyjęła bierzmowania, nie moż... Co to jest Msza gregoriańska?W liturgii rzymskokatolickiej Mszą Świętą gregoriańską (także gregorianką) nazywa się cykl trzydziestu Mszy Św. odprawianych codziennie w intencji JEDNEJ osoby zmarłej przez kolejne trzydzieści dni (w trybie ciągłym). Msze mogą sprawować różni kap... Czy kościół uznaje teorię ewolucji?Papież Jan Paweł II w przesłaniu „Magisterium Kościoła wobec ewolucji”, skierowanym do członków Papieskiej Akademii Nauk, w 1996 r. stwierdził wprost, że „teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą” oraz „zbieżność wyników niezależnych ba... Zobacz więcej Skip to content Moja wina, moja bardzo wielka wina? Moja wina, moja bardzo wielka wina?Estera Milewska2008-04-05T22:18:09+02:00 Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8) Mam problem ze sobą. Nie wiem czemu często wydaje mi się, że inni obwiniają mnie za pewne rzeczy, a tak naprawdę to ja sama winię się za to i nikt inny mi tego nie zarzucał. Ostatnio rozmawiałam z chłopakiem o terminie naszego spotkania. On pracuje, ja piszę pracę mgr więc spontaniczność na jakąś chwilę odpada. Aczkolwiek ja odniosłam wrażenie, że on mnie wini za to, iż nie możemy się spotkać i w piątek, i w niedzielę. Dopiero później do mnie dotarło, że to ja sama siebie o to obwiniam, bo przecież on mi tyle razy powtarzał, że on nie ma do mnie żalu, gdy mówię, że nie mam czasu, bo wie, jak ważne są studia i nauka. I nigdy mi nie zarzucał, że tylko studia i że nie mam dla niego czasu, a jednak pojawia się to w mojej głowie. Zresztą takie obwinianie się ma miejsce w wielu innych sytuacjach z innymi ludźmi. Z takiej głupoty wynikają później konflikty, bo ja najpierw odbieram to jako czyjeś zarzuty wobec mnie, a dopiero później do mnie dociera, że nikt niczego takiego nie powiedział. Co z tym zrobić, co? Jesli wiesz (w wydaje się , ze tak), że to po prostu projekcja z którą Twój facet nie ma nic wspólnego, to juz pół sukcesu. Drugie pół to nazywać to : gdy pojawi Ci sie w głowie myśl pt." On mnie obwinia", a wiesz, że nie obwinia, to powiedz sobie – to tylko projekcja, ktoś kiedyś mnie obwiniał o to, ze robię coś dla siebie , nauczyłam się, że niektórzy ludzie obwiniają innych o to, ze nie poświęcają się dla nich, ale moj chłopak nie należy do tych ludzi (może dojdziesz do tego, kto Cię nauczył tak reagowac, kto był niezadowolony gdy nie rzucalaś wszystkiego dla tej osoby – będzie jeszcze łatwiej). Z czasem dyskomfort się zmniejszy. Próbuj to nazywać i wytrzymywać presje podpowiedzi. I znowu to zrobiłam. Znowu wywołałam kłótnie, zdenerwowałam się, choć tym razem wcale nie ma pewności czy źle to odbrałam. Jeszcze w piątek mówiłam P., że w niedzielę idziemy razem do Kościoła. W sobotę powiedziałam mu już tylko, o której się w niedzielę spotkamy. Tymczasem dziś P. spotykając się ze mną pyta się czy idziemy na długi spacer? Jakby zapomniał, że na 16 mamy iść do Kościoła. Przypomniałam mu o tym, a on na to, że jak przyjechałam o tej porze to już chyba byłam u siebie. Ja na to, że niemożliwe, bo nie wyrobiłbym się do siebie do Kościoła jadąc tak wcześnie do Wrocławia (u mnie w miejscowości msza odbywa się tylko raz w ciągu dnia). To w rezultacie usłyszałam, że on nie wiedział, że ja się tak grzebię i że koniecznie muszę zjeść obiad w domu. No i w rezutlacie usłyszałam w głowie oskarżenie, że się grzebię, że go zmuszam do chodzenia ze sobą do Kościoła (wcześniej mówił mi, że nie ma z tym problemu, że chętnie ze mną pójdzie) i że to straszny problem, że ja wolę zjeść w domu niż na mieście. Kiedy po dłuższym czasie udało się nam dojść do sedna, dlaczego ja się wkurzyłam, on powiedział mi, że nic takiego nie miał na myśli, a jedynie chodziło mu o to, że się nie dogadaliśmy. Tylko ja wcale nie jestem przekonana, że o to właśnie chodziło. Jak Wy byście zrozumieli takie słowa właśnie, bo ja się zastanawiam czy to znowu moje wewnętrzne ja źle coś zinterpretowało czy jednak on nie powinien tego był tak powiedzieć? 🙁 :unsure: Estera,bardzo Cię polubiłam ……….Ty jedyna pocieszyłaś mnie(dla innych była to błaha sprawa)z moim zakrztuszeniem :)))Jestem ci wdzięczna i od razu zobaczyłam w Tobie swoje odbicie…….My tak samo postrzegamy rzeczywistość .Mamy tendencje do hiperbolizacji wydarzeń i emocjonalnej analizujemy zachowanie innych i doszukujemy sie w nim jakiejś ukrytej broni przeciw nam. Ale czasami zwyczajnie inni są albo zmęczeni ,albo leniwi:side: Jak w tym przypadku Twój chłopak…..Mężczyzni wolą rozrywkę i zabawę ,zamiast obowiązki (w tym przypadku -Kościół):ohmy: Faceci tak mają ,a dla wybielenia siebie nie raz zrzucają winę na nas ….Myślą ,że w ten sposób są kryci i ,że my się na to nabierzemy (ale ja nie nabiorę się na to) Wiem swoje,a niech powie ,że to moja wina ……..Jeśli ma się przez to lepiej czuć . Już dawno przestałam się tym przejmować. Nie przejmuj się tym co powiedział Twój chłopak,na pewno tego nie na poczekaniu wymyślił taką historię ,aby wybrnąć z niezręcznej (dla niego) sytuacji . Faceci tak maja i już,po prostu trzeba to zaakceptować…Nie należy walczyć z wiatrakami …… Pozdrawiam serdecznie,paB) heh ja się ostatnio koszmarnie obwiniam w zwiazku z wyprowadzką … robię jakieś kroki w tym kierunku. gadałam ze znajomymi, być może jakoś to się ułoży… ale generalnie idzie mi wszystko bardzo powoli, wolniej niż bym chciała… choć z drugiej strony w tej chwili jest w domu lepiej niż kiedykolwiek., ojciec nie podniósł na mnie ręki od miesięcy … no nie jest dobrze, czuje się źle… ale w obliczu niepewności zatrudnienia i utrzymania się z tego (w przyszłym roku wciąż będę jeszcze studentką, więc na całym etacie nie dam rady…) wolę jeszcze troszkę poczekać… kiedy patrzę sie na to wszystko od środka, od siebie samej widzę, że choc nie jest idealnie robię coś dla siebie, działam – choć maleńkimi kroczkami to jednak w miarę swoich sił… ale kiedy patrzę jakoś z zewnątrz, nawet nie tylko oczami innych, ale tez zewnętrznymi kategoriami koszmarnie się obwiniam – że niby mówię, że chcę ale nic się nie zmienia, tylko gadam nic nie robię etc .. i tak jest mi trudno dorosnąć, a tak strzelam sobie jeszcze dodatkowe samobóje … ech… przypadku chłopaka Estery nie rozpracuję, bo z mężczyznami doświadczenie mam niemal żadne … niestety żadnych skutecznych technik dotyczących nie obwiniania się nie znam… pewnie jedna z przyczyn tkwi także w tym, że tak strasznie chcemy być w porządku wobec wszystkich… tylko nie wobec siebie… P. mnie przeprosił, że nie zastanowił się nad tym, co tym razem powiedział. Dziękuję Alladyna, faktycznie nie miał tego na myśli. Duszekk muszę się jeszcze nad tym zastanowić, co napisałaś, ale może jest tak faktycznie. Estera Milewska zapisz: „P. mnie przeprosił, że nie zastanowił się nad tym, co tym razem powiedział. ” Osobiście nie lubię słowa "przepraszam", ani wypowiadać, ani słyszeć, a juz na pewno nie w nadmiarze. Bo z tych przeprosin najczęściej nic nie wynika. Znaczy wynika, ale najczęściej to, że jedna strona przyznaje się do winy, druga jest ukontentowana i temat zostaje odkładany do lamusa. Atmasfera znów jest miła i przyjazna. A ja wolę porozmawiać, otwarcie, nawet jeśli druga strona w ogóle nie czuje się winna i nie ma ochoty przepraszać. Fajnie jeśli w takiej sytuacji partnerzy umieją usiąść i sobie wyjąśnić co było przyczyną jakiegoś zachowania, oraz się dogadać czego by chcieli na przyszłość. Pozdrawiam Wiesz Yucca ja to tak opacznie i skrótowo napisałam, ale uwierz mi rozmawialismy na ten temat. U nas nie obywa się bez rozmów w takich nerwowych sytuacjach. Poza tym ja często powtarzam P., że nie chcę jego przeprosin, bo jakoś nigdy nie jest jedna strona winna i często wcale nie trzeba przepraszać, tylko się dogadać. P. ma problem z przepraszaniem ogólnie rzecz biorąc, aczkolwiek najczęściej przepraszamy oboje albo wcale tylko po prostu się dogadujemy o co poszło i zastanawiamy się jak to zmienić, tak było i tym razem, choć ja przeprosiłam za to, że nie powiedziałam od razu o co chodzi tylko się zdenerwowałam, a on za to, że się nie zastanawia czasami, co mówi. Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8) Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat. Więcej wierszy na temat: Miłość « poprzedni następny » tym razem coś starszego... chciałaś abym cię kochał. dlaczego? czyś ty nie wiedziała, że miłość mego serca nie sięga? czyś co ranek nie czuła, że me serce, serca twego nie szuka? czyś ty wreszcie nie poznała goryczy duszy mojej? czegoś ty ode mnie chciała? miłości chciałaś, a jam był ci tylko kłopotem. dziś trwoga w godzinie ostatniej zżera me serce - puste na dnie. kocham cię kochaniem swoim, jednak nie tak czystym jako serce twoje. Dodano: 2007-01-06 14:04:30 Ten wiersz przeczytano 380 razy Oddanych głosów: 8 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej » To chyba jednak coś ze mną jest nie tak...a ostatnio wszystko wyprowadza mnie z równowagi i to w ekspresowym tempie...pewnie sama jestem sobie winna,nie wiem...ale wiem,że jak szybko coś się nie zmieni,to może być różnie :( Początki deprechy? Chyba :( Tak często wybucham a jeszcze częściej popłakuję :( Stary dobija mnie...nie dość,że od dawna nie żyjemy jak młode małżeństwo, cholera my dopiero "świętowaliśmy" 5tą rocznicę ślubu, a żyjemy jak byśmy od dawna byli sobą znudzeni,a może nawet już się nie kochali...a nawet waham się,czy my w ogóle kiedykolwiek się kochaliśmy...a już napewno z Jego strony nie widzę tego :( Bo jak można kochać kogoś i mówić,że gdybym powiedziała Mu wynoś się,to wyszedłby i nie wrócił więcej, albo jak trzeba być bardzo złym na osobę,którą się kocha by nie złożyć Jej życzeń w urodziny :( Boli mnie to strasznie,bo uważam,że przy okazji urodzin była okazja,by podejść przytulić i powiedzieć,że nie chce się kłócić,nie w taki dzień...wspominałam,że ostatnio płaczka jestem? No to znów ryczę jak bóbr ;( Boże jak pomyślę,jak mój Szwagier jest za moją siostrą,jaką u Nich (a przede wszystkim z Jego strony) czuć chemię...jak byli ostatnio to aż w dołku mnie ściskało,gdy widziałam jak On Ją traktuje...a są 13 lat po ślubie...może Ona lepsza dla Niego i zasługuje na takie traktowanie? Może...a może to On jest inny, bo tysiące razy widziałam jak Ona zjebie Go przy Kimś za byle pierdołę a On załagodzi sytuację...co mój by zrobił? Zjebałby mnie przy wszystkich,za karę,że śmiem przy Kimś zwracać Mu uwagę ;( że nie dodam,że mojemu Szwagrowi nie trzeba mówić,co ma robić,bo On wie,co jest do roboty-wie ile roboty przy dziecku (najmłodszym),wie o ile rzeczy trzeba zadbać przy starszych (prawie już nastolatkach),wie ile jest pakowania rzeczy gdy wracają do domu..a już w ogóle pominę fakt,że moja siostra 3ciego dziecka nie planowała,ale tak wyszło..chwila zapomnienia...u nas nie bywa takich chwil...zresztą w ogóle nie ma już nic,nawet już nie przytulamy się,al Jego buzi po przyjściu z rpacy to ledwo muśnięcie mojego policzka...wiele razy zwracałam Mu uwagę,że mógłby w ogóle nie całować mnie,bo w ten sposób,to tylko sprawia mi przykrość..poza tym najczęściej nie ma Go,a jak jest to późno i zje (czy czasem nawet coś pomoże przy kolacji,bo wiadomo,sam też korzysta,więc ostatecznie obierze od większego święta np ziemniaki) a potem weźmie Igo do pokoju a sam legnie na łóżku,co z tego,że my kończymy z Kubą kolację sami albo Kuba biega od Niego do mnie i z powrotem,On przecież zajmuje się Igorem...co z tego,że najczęściej Igo po krótkiej chwili znudzony siedzeniem z Tatą wgapionym w TV wraca do mnie,a ja nie wiem jak zjeść z Krzykaczem na kolanach,czy pozmywać stosy naczyń,co z tego...Tata zmęczony! Dobrze,że Mama nie...najczęściej nie mamy zbyt dużo czasu pogadać,a jak już gadamy o budowie najczęściej to On neguje wszystko co ja mówię,co z tego,że prędzej,czy później sam dochodzi do podobnych wniosków - jak było z dachem czy oknami...zanim dostaliśmy kredyt ale wszystko było na dobrej drodze powiedziałam kiedyś,że gdyby pogoda pozwoliła i była już kasa to może udałoby się jednak na gotowo przykryć dach a nie zostawiać jak teraz tylko papą przykryte,czy okna zabite - ale nie,On od razu stanowczo odpowiadał "nie, napewno nie da się,bo nie będzie pogody ani fachowców się nie znajdzie"..nie chcę już podkreślać,że kończyłam organizację budownictwa bo już nie o to chodzi,ale może tym bardziej boli,Jego reakcja...co z tego,że za jakiś czas sam na to wpada...On to od pewnego czasu to najchętniej nic by nie robił...a jak wracał po budowie (gdy pracował z murarzem na naszej budowie) to od razu zaznaczał (oczywiście nigdy nie mówił tego tak,by ktoś poza mną słyszał) "nie spodziewaj się,że coś Ci pomogę"...a i teraz gdy budowy jako takiej nie ma chwilowo ale jeździ tu czy tam to (tak jak to dziś było) dzwoni i mówi "zrób tak,by o 20 dzieci były wykąpane i po kolacji,by On mógł iść spać o normalnej porze"...co z tego,że obecnie chłopaki chorują i co trochę mam podawać leki i muszę (o zgrozo!) walczyć z inhalowanie...bo o ile Kuba pięknie znosi wszystko, o tyle Młodszy jak ma być inhalowany,to dostaję białej gorączki,bo On nie usiedzi tych 10minut z maseczką :( Boże co ja się namęczę z tym :( Dobrze,że chociaż ostatnio lepiej śpi w dzień,wiadomo,dokucza Mu gorączka,więc chętniej i szybciej zasypia...wtedy mam względny spokój...względny,bo wtedy najczęściej są spięcia ...z Mamą...wspominałam,że jestem ostatnio mega zmęczona? Mogłabym z Jej pomocy skorzystać? No mogłabym,tyle,że nie chcę...a to dlaczego? Bo najczęściej mam wrażenie,że Ona pomaga mi bo albo chce móc kontrolować sytuację,albo przyjdzie mi pożałować...taka sytuacja: Igo lubi chodzić do pokoju mojej siostry i wyrzucać wszelkie książki z regału na podłogę,sprzątanie przy Nim,to syzyfowa praca,więc jedyne co mogę zrobić,to zabrać Go stamtąd,by ograniczyć straty...a sprzątnąć w wolnej chwili (czyt. jak Najmłodszy śpi)...i np gdy ja zajmę się czymś innym wchodzi do tegoż pokoju moja Mama i sapie,niby nie opierdala mnie,ale ja Ją na tyle znam,że wiem co myśli,nawet,gdy nie mówi nic...ja czuję się jakbym co najmniej kazała Mu to robić (albo przynajmniej pozwalała na to...a jakby na to spojrzeć,to może ja pozwoliłam na to...bo Kuba wszedł do tamtego pokoju po coś,gdy ja coś w kuchni gotowałam i Igo zaraz za Nim i zanim poszłam po Młodszego to chwila minęła,a potem nieskutecznie zamykałam drzwi do pokoju tegoż,bo jakoś Młody wchodził tam i poprawiał robotę...albo inna sytuacja,również z dzisiejszego dnia: Igo panicznie boi się kąpać (tak wiem,pewnie ja czymś zawiniłam wcześniej,ale cóż mi świadomość tego da? przecież wiem,że musiałam jakoś zrazić Go do wanienki,kąpania itd itp) więc kąpanie to droga przez mękę i ostatecznie myję Go na szybciocha i praktycznie poza wanienką,bo tak kręci się,że ledwo utrzymuję Go trzymając jedną ręką a drugą myjąc więc po kąpaniu jest mocno nalane w łazience...dodam,że na czas kąpania rozkładam na podłogę (na dywanik) ręcznik,służący do tego celu no i po kąpaniu chłopaków (całej 3ki) ten ręcznik jest meeeeeeeeeega mokry (myli się ten,kto myśli,że przecież po to ten ręcznik jest!) no i co moja mama robi? Opierdala mnie,że jak nalane jest...dziś trafiła się okazja ZNÓW wyjasnienia Jej wszystkiego...a zaczęło się od tego,że Kuba znów nie dał Jej w niczym sobie pomóc i strzelał miny do Niej...wiem,że to ZNÓW moja wina,bo On słyszy setki naszych kłótni no więc dziś gdy kolejny raz czymś Jej sie naraził i Ona znów była dla Niego potwornie niewyrozumiała (a ja znów odczułam,że Ona traktuje Go dokładnie tak samo oschle jak mnie) i wtedy musiałam odzwać się,że po 1sze to dziecko ciągle małe,więc mogłaby byc bardziej wyrozumiała i mniej lodowata i powiedziałam,że nasze kłótnie nie pomagają Mu inaczej Ją traktować a Jej notoryczne zwracanie mi uwagi czy nasze spięcia jak ta o książki czy "dywanik perski" w łazience nie poprawiają sytuacji...myślałam,że dotarło coś nie co...myliłam się...to,że nie mówiła nic,to nic nie znaczyło...wieczorem,gdy kąpałam Najmłodszego zawołałam Ją,by zobaczyła jak to wszystko wygląda,na co Ona usiłowała pomóc (zabawiać Go,co na nic się zdało...sama wcześniej próbowałam zainteresować Go ośmiorniczkami do kąpieli) i gdy mimo tego,że widziała na własne oczy jak to wygląda skomentowała,że narozlewane jest to znów starłyśmy się,bo "jak Ty nie chcesz,żebym Ci pomogła" na co ja "przecież właśnie mi pomagałaś i co,tak samo wyszło,jakbym była w łazience sama ,jak zwykle bywa" (aaaaaaaaaa zapomniałam dodać,że ja zwykle po wyjściu naszej 4ki z łazienki wycieram podłogę a jeśli "dywanik perski" mocno mokry to zabieram go na suszarkę,nie to,że zostawiam syf w łazience!)...no niestety moja Mama musi o wszystko się czepiać...tylko mnie :( I gdyby nie to,że teraz znów nie odzywa się do mnie,a drzwi do pokoju mam szczelnie zamknięte,to gdyby szła do łazienki to nie omieszkałaby wejść i skomentować,żebym już komputer wyłączyła i jeszcze o zgrozo lampkę mam zapaloną "jak Ci nie szkoda prądu, ja chcę tylko nauczyć Cie oszczędności"...osz normalnie nóż mi się w kieszeni otwiera...ja naprawdę gasze niepotrzebne światła,albo wyłączam TV gdy nikt nie ogląda...ale bez przesady,że teraz nie będę z niczego korzystać...zresztą Oni (Rodzice na dole) chyba więcej TV oglądają niż my...albo już notorycznie bywa,że zwraca mi uwagę,że o złej porze robię pranie: a to za późno,bo wcześniej możnaby było wynieść na podwórko, a to nie w ten dzień,bo teraz akurat pada ....a w inny dzień można by było wynieść na dwór.. Podsumowując...Z M albo nie widzimy się,albo nie rozmawiamy albo szybko dochodzi do spięć,przez to jak obcy jesteśmy dla siebie, Mama co dzień ma tysiące uwag do mnie...a potem gdy dzieci dokuczą mi - nie dadzą nic zrobić,bo tylko mojej uwagi chcą,czy Kuba jest nieznośny i np pyskówki urządza to nerwy mi puszczają...i do tego jak pomyślę,że dla mojego Męża raczej nic nie znaczę...to aż serce pęka i huśtawki od płaczu do furii są częste :( Ale może to moja wina...

moja wina moja wina moja bardzo wielka wina modlitwa